Karczma "Alabastros"

- Uhm, wiem. - Pocałował Arc w policzek. Użył nieco energii, by zwiększyć temperaturę w ciele na nieco większą.

Sama po spacerze na śniegu była zimna, ale jej to nie przeszkadzało. Pochyliła lekko głowę w przód i pogładziła demona po szyi, wodząc palcem po jego bliźnie.

- Przyjemnie. - Mruknął, czując co robi upadła. Jako że siedział sobie na ladzie, wsunął upadłą na swoje kolana i jakby chcąc potwierdzić swoje niedawne słowa, pocałował ją namiętnie.

-Jesteś wiecznie niezaspokojony-zaśmiała się, gdy odwzajemniła jego pocałunek.
-A później znów będziesz jęczał z rozkoszy-w jej głosie można było wyczuć złośliwość. Droczyła się z nim.

Pojawiła się na plecach Urcana. Wychyliła się przez ramie i tuż przy jego uchu krzyknęła
- Cześć!

- Mówisz o tamtym? Cóż, udawałem. - Odrzekł beztrosko, w razie czego trzymając ją tak by nie uciekła. Skrzywił się znacząco, bo hałas był całkiem spory - Hoy Yachiru. Dawno Cię nie było. - Uśmiechnął się do małej.

-W takim razie więcej Ci się nie odwdzięczę-stwierdziła obojętnie i zasłoniła włosami szyję.

- Taa... też tęskniłam - pstryknęła go w nos i spojrzała na Arcuide
- Urcchy dlaczego ona siedzi na twoich kolanach ? - spytała zdziwiona

- Chyba podobnie dla tego, dlaczego Ty na moich plecach. Jestem wygodny? - Spytał i zerknął na Arc
*Odwdzięczaj, odwdzięczaj ale lepiej.*
Wysłał jej w myślach

Prychnęła kpiąco. Też coś. Zbytnio się spoufalał. Próbowała zsunąć się z jego kolan.

- Nie jesteś za wygodny, ale ujdzie - mruknęła i przeszła z jego pleców na plecy Arc, trzymając się mocno zaczęła się bujać, co mogło zachwiać jej równowagę
- Spadnij! Spadnij! - krzyczy i śmieje się przy tym

- Yachiru. - Mruknął do niej, trzymając Arc by nie spadła. Mała Shinigami pozwalała sobie na zbyt dużo, jednak Urcan jakoś nie potrafił jej nic za to zrobić.

Rozsunęła jego ręce i swobodnie zeskoczyła z jego kolan po czym przerzuciła dziewczynkę przez ramię, łapiąc ją w ostatniej chwili za rękę, żeby nie rozbiła się o podłogę. Jednak ręka była wygięta pod dziwnym stopniem, co raczej mogło przyprawić o ból. Dziewczyna puściła ją i wydęła pogardliwie wargi.
-Nie znoszę dzieci.

- Ehh... - Westchnął i zszedł z lady. Zabrał swoją butelkę i podszedł do fotela, gdzie usiadł i szybko opróżnił cały trunek.

Stanęła na podłodze i chwile rozmasowywała rękę uśmiechając się pod nosem. Odwruciła się do Arc
- To nie moja wina, że ich nie lubisz - powiedziała wystawiając jej język

-Też tak myślę, że nie Twoja-uśmiechnęła się nikle i chwyciła długimi paznokciami za jej język, wbijając je lekko. Po chwili go puściła.
-Piękny. Akurat ma długość, gdzie ładnie będzie wyglądał po wyrwaniu.

- wyrwaniu ? Myślałam, że tu wyrywa się zęby, a nie języki - mruknęła nieco zaskoczona jej wypowiedzią...
- Moment ! A jak ja będę mówić, gdy wyrwiesz mi język ?!

Nic nie mówił, bo rozmowa go męczyła, zwłaszcza teraz. Odstawił butelkę na stół i odetchnął cicho, słysząc o planach Arc.

-Nie będziesz-zaśmiała się całkiem rozbawiona i odgarnęła jej kosmyk włosów z twarzy.-Ząbki też mogę Ci wyrwać jak chcesz-uśmiechnęła się jednak oczy wpatrywały się chłodno w dziewczynkę. Odwróciła się od niej i usiadła na podłokietniku fotela, gdzie siedział demon.

- Jesteś wredna, wiesz? - Spytał, dźgając ją lekko w bok. Zastanawiał się czy Arc jest taka, bo po prostu nie lubi dzieci jako samych istot, czy ich zachowania.

-Wydaje Ci się-odpowiedziała niemrawo. Dzieci bardzo ją irytowały. Ale nie wszystkie.

- A to ja mam wybór ? - spytała i musiała się chwilę zastanowić
- Jak mam wybór to nie chce, bo to będzie bolało - zmrużyła oczy w ślicznym uśmiechu

-Oj nawet bardzo bolało-syknęła z jadowitym uśmiechem. Wsunęła dłoń we włosy demona.

- A jak mi bedą zęby mleczne wypadać to będziesz mi wyrywać, prawda ?- spytała z wyraźną nadzieją w głosie

<z/w>

-Jak sobie życzysz-uśmiech dziewczyny wyglądał niemal życzliwie. Nie raczyła wspomnieć, że jak będzie miała zły dzień to wyrwie jej przy okazji pół szczęki.