Las War'Shewa

Spojrzał na jej zasmuconą minę i powoli wstał otrzepując się z liści.
Coś cię gryzie?
Zapytał i wsunął dłonie do kieszeni.

- Tak, ale to nic ważnego.
Ponownie wzruszyła ramionami i wymusiła na swoich ustach sztuczny uśmiech. Lekko zamachała nogami zerkając w dół na Astesisa.

[muszę iść...]
Radze uporać się z tym problemem, poczujesz się lepiej. Pogadaj z tą osobą.
Powiedział i rozłożył skrzydła. Spojrzał na RIn i uśmiechnął się.
Kiedyś podarowałem takie dla twojej siostry dziś dam dla ciebie
Powiedział i uniósł się lekko w górę i dał dla dziewczyny:

Po czym odleciał.

z/t

- Dzięki. Do zobaczenia- pożegnała upadłego wpatrując się z lekkim uśmiechem w czerwono-krwiste piórko.

Przyleciał. Rozejrzał się i podleciał do gałezi.
-Cześć Rin.

Spojrzała na niego z uśmiechem i schowała piórko.
- Cześć.

-Co słychać? I co schowałaś?
spytałem. Jak nei będzie chciała powiedzieć to ją jakoś zmusi. Jeszcze nie wie jak, ale jakoś zmusi

Wędrując przez las doszłam aż tutaj. Kiedy zobaczyłam dwie znajome postaci na gałęzi nad sobą postanowiłam się z nimi przywitać.
- Cześć Rin, cześć Sylphido - zawołałam wesoło w ich stronę.

Odwróciłem głowę słysząc znajomy głos
-Cześć Isis. Co słychać?

- A u mnie dobrze. I nawet jeszcze żyję i nie mam nic połamanego - odpowiedziałam na pytanie uśmiechając się. A u Ciebie? A raczej u Was? - spytałam.

Ocknęła się z zamyślenia i popatrzyła nietrzeźwym wzrokiem na Sypha. Zamrugała kilka razy i dopiero po chwili dotarło do niej, co się dzieje.
- Dostałam czerwone pióro- wzruszyła ramionami i pomachała do elfki.

Widząć nietrzeźwy wzrok Rin zaśmiałem się cicho
-Nie powinnaś tyle pić. A przynajmniej nie beze mnie.
Po czym siadłem na głęzi widząc je obie.
-U na wszystko dobrze. A przynajmniej u mnie.

- Cieszy mnie to, Rin a Ty co znowu piłaś?

-Zgaduje, że Eter.
Po tych słowach przeciągnąłem sie i kichnąłem.

- Czyżbyś był przeziębiony Sylphku?

- Nic nie piłam!- pisnęła zirytowana.
Wszyscy zawsze musieli myśleć, że piła... nie mogła wyglądać nietrzeźwo, bo na przykład... była niewyspana?

- Hej, Rin spokojnie - powiedziałam uśmiechając się do niej - złość piękności szkodzi - mrugnęłam oczkiem.

-Oj tak tak. Oczywiści że nic nie piłaś.
Zaśmiałem się cicho, po czym ją przytuliłem do sibei jedna ręką.
-A przeziębić się chyba nei przeziębiłem.

Prychnęła cicho odwracając głowę tak, że trzepnęła Sylpha włosami po twarzy.
- Nie zawsze piję...

- Ejj wy na górze spokój i się nie kłócić. A jak tam Wam się wspólnie mieszka?

-Tak jak widać. Przyjemnie.
Zacząłem głaskać Rin po włosach przepraszająco.

Nadal prychała jak naburmuszone dziecko.
- Ja na razie uciekam, papa- pocałowała SYlpha w policzek i odleciała.

Pomachał za Rin. Bo cóż innego mógł zrobić? A! i Zeskoczył w takim razie z drzewa, żeby nie siedzieć samemu.

- Pa Rin - pożegnałam się z byłą elfkom.
Spojrzałam podejrzliwie na Sylpha, który znajdował się teraz obok mnie
- Tylko z daleka od moich talarków!

-Jakich talarków?
Spytałem patrząc na nia z miną, która mówi "nie wiem o co Ci chodzi"