Las War'Shewa

Pomachał za L'em po czym przycupnął sobie pod drzewem. Zimno... A płaszcz popsuty. Mord w oczach i chęć zabicia Rin ;*

- Pewnie.
Odkleiła się i kucnęła obok Du.
- Przepraszam za futro... masz- na jej rękach pojawiło się drugie takie samo. Nic dziwnego, przecież zwierzołak dał jej jedno podczas jej pobytu w lochach u demonów.

Prychnął cicho.
-To jest twoje. W dodatku prezent, a prezentów się nie zwraca.
Beszczelna.

- Ale zniszczyłam twój.
Usiadła obok niego i lekko się przytuliła.

Usiadłam na ziemi, w pewnym oddaleniu od nich. Nie będę przeszkadzać. Opatuliłam się skrzydłami.

Naparł na nią, przewracając ją na plecy i tuląc się do niej. Co to tam jest niecałe 50kg na klatce piersiowej. Miauknął cicho uspokajając się.

- Dusisz...- mruknęła.
Ale po chwili przyzwyczaiła się do jego ciężaru. W sumie, często zwierzołaki na niej sypiały, także jego waga nie robiła jej różnicy. Lekko go przytuliła i zaczęła głaskać.
- Co tam u ciebie?

-To ja skorzystam z pozwolenia. Dobranoc.-pożegnałam się i poleciałam do domku Sylfa i Rin.

-Nic ciekawego.
Westchnął cicho nadal się tuląc. Zaczął jej szyję lekko łaskotać włosami.
-Miłość jest aż tak ślepa?
Skąd on kojarzył zachowanie Rin? Ba, z własnego doświadczenia... Przynajmniej mniej więcej.

- Traktuj się jak we własnym domu!- zawołała za Tayą.
Lekko podrapała go za uszkiem.
- Ano może i ślepa... chodzi ci o coś konkretnego?

-Chyba nie.
Westchnął cicho. Oh tak, zrezygnował z miłości, inteligencją to on nie świeci. Sturlał się z niej. Zasłonił ziewniecie dłonią.
-Dobranoc.
Westchnął zrezygnowany i puf. Pozostał po nim tylko płatek śniegu.

Westchnęła cicho i odleciała.

Pojawiłam się na jednej z gałęzi. Założyłam nogę na nogę, a dłonie ułożyłam na kolanie. Zamyśliłam się, patrząc w dół na poszycie leśne.

Przyleciał do lasu, chcąc się nawdychać świeżego powietrza. Chodź nie przepadał za nim, bo często można było spotkać tu wszędobylskie elfy. Miłośników przyrody i dobroci. Skrzywił się nieco i opuścił dłonie wzdłuż ciała, powoli przemierzając drogę między pniami drzew. Czasem się rozglądając z ciekawości. Przechodził obok Shadow, ale nie unosił głowy tak wysoko, aby zaobserwować jej obecność
- Ehhh
Wypuścił powietrze ustami od niechcenia.

Zfrunęłam wdzięcznie, lądując miękko tuz za królem.
-Witam Waszą Wysokość-mruknęłam, poprawiając szatę. Uśmiechnęłam się lekko. Taak...nie ma to jak spacerek na świeżym powietrzu. Najlepszy sposób na odświeżenie umysłu i wyciszenie się.

Zrobił krok do przodu i obrót na pięcie, a dłonie wylądowały na karku. Zrobił dziwną minę jakby coś mu nie pasowało w tym wszystkim co zrobiła Shadow.
- Witaj droga Shadow, ale etykietę możesz ominąć. Nie przepadam za mówieniem do mnie w taki sposób. Żebym się jeszcze jakoś zasłużył
Stwierdził i dość przytomnie obadał otoczenie. Słonko było, trawka też. Wiosna się zbliżała, czas porządków w królestwie.
- Co słychać u Ciebie?
Zapytał, aby nie stać w ciszy, chodź on sam się ruszał w lewo i prawo. Po co zapytacie? Kopał kamienie, takie ciekawe zajęcie dla takiego osobnika.

Uśmiechnęłam się o dziwo szeroko.
-Wcześniej nie było mi dane zwracać się do nikogo w ten sposób...chyba, że do siebie, ale to by było dziwne-uśmiech powoli schodził z mojej twarzy
-Teraz mam okazję i nawet mi się to podoba. Jednak skoro Tobie przeszkadza, przestanę- Splotłam dłonie za sobą i stanęłam obok Upadłego.
-U mnie nic ciekawego...ostatnio miałam okazję zwiedzić lochy wampirów, ale to już zapewne wiesz-zerknęłam na niego kątem oka.

Przyleciała i wylądowała gdzieś na drzewie w pewnej odległości od władców. Uśmiechnęła się delikatnie i ukłoniła się dwornie.
- Witam.
Potem usiadła na gałęzi kurczowo zacisnając na niej dłonie, żeby nie upaść. Zaczęła się nad czymś zastanawiać... Ramz był tutaj, a Taya u nich w domu... coś tutaj było nie tak. Ale nie będzie się mieszać, to nie jej sprawa.

Przeniósł swoje oczy na Rin, aby się przywitać grzecznie
- Witaj
Shadow wydawało się zadowolona z faktu, że mogła powiedzieć do niego w taki sposób. Jemu to przeszkadzało, nie chciał nigdy być królem i pewnie dosyć szybko będzie próbował się go pozbyć o ile kogoś na swoje miejsce znajdzie. Ruszył z wolna jedyną ścieżką pomiędzy taką ilością drzew, przemierzając ją spacerowym krokiem dla rekreacji.
- Mów jak chcesz, ja jedynie mówię, że tak nie musisz
Pokręcił rozbawiony w sobie z jej uśmiechu, aby później wysłuchać co ma do powiedzenia na jego pytanie.
- Wiem, wpłaciłem za Ciebie, a talarów coraz mniej. Sam żadnych nie posiadam. Będziesz trzeba zacząć działać w tym kierunku, aby uzupełnić. Następnym razem nie oddawaj się tak łatwo. Jako upadła powinnaś mieć dumę pff
Nieco go tym zdenerwowała, no ale nie okazywał tego po sobie. Po prostu będzie musiał powrzucać talary za najbliższą robotę dla królestwa i pewnie zapomni. Sklerotyk.

Skinęłam Rin głową i bez chwili zastanowienia zrównałam krok z Królem.
-Nie sądzisz, iż wiem jaka powinnam być jako Upadła? -spytałam obserwując uważnie Ramzesa. -Walka z królem nic by nie dała... możliwe, że nieco porwanie opóźniła, ale mu nie zapobiegła.-Stawiałam małe kroczki zastanawiając się nad czymś. Skarbiec pustoszał, a owe porwanie wcale mu nie pomogło. Sama miałam zamiar wpłacać talary gdy tylko mi ich przybędzie.

Oparła plecy o drzewo i usiadła w pozycji pół-leżącej. Lekko pociągnęła nogi i objęła je rękoma. Przyglądała się im, nie chcąc przeszkadzać w dyskusji i położyła głowę na kolanach. Rozumiała, że romowa po części dotyczy ubywających ze skarbca talarów. Co prawda nie należała do upadłych zbyt długo, ale chciałaby jakoś pomóc. Przydałyby się jakieś zlecenia... pomyślała dalej obserwując Shadow i Ramza.

- Nie, ale wtedy miałbym czas, aby zdążyć i pomóc.
Skrzywił się nieznacznie mówiąc o tym, ale spokojny był cały czas. Nie miał zamiaru się denerwować przez taki drobiazg, który to się wydarzył. Sam nie raz wpadł w taki porwanie.
- Wiem, wybacz
Rzucił jedynie w stronę byłej władczyni.

Skinęłam głową analizując jego słowa.
-Tego pewnym być nie możesz, ale muszę przyznać Ci rację. Mógłbyś zdążyć.-odgarnęłam włosy na plecy i z Władcy przeniosłam wzrok na przestrzeń przed sobą. Cóż mimo wszystko nie byłam z siebie dumna. Tylko wróciłam, a Królestwo już musi wypłacać za mnie okup.

- Może... możnaby coś zorganizować, żeby uzbierać pieniądze do skarbca?- spytała nieśmiało.
Nie chciała przeszkadzać władcom, ale słowa same wydostały się z jej ust. W sumie ona sama miała takie stanowisko, że mogłaby całkiem sporawo zarabiać. Spojrzała na pozostałą dwójkę niepewnie.
- Przepraszam, tak mi się wymsknęło...

- Nie wiem, może. Ciężkie czasy teraz szczerze mówiąc
Wymamrotał z lekkim uśmiechem, sam nie wiedział czemu on się pojawił w ogóle.
- Następnym razem uważaj i będzie dobrze
Rozwalił Shadow fryzurę, sam nieco przyśpieszając i znalazł się bardziej z przodu. Rozważał wiele propozycji związanych ze skarbem królestwa.