Wodospad "Taichuen"

A w ślad po demonie przylazła wampirzyca. Skinęła obecnym głową i przysiadła na jakimś kamieniu przy wodzie, wpatrując się w nią. Ziewnęła krótko i przymknęła lekko oczy, obserwując wodę spod półprzymkniętych powiek.

- Lód - Skrzywiłam się i pomachałam sobie ogniem przy twarzy, tak, że sopel się roztopił. - Ponieważ mój największy wrzód popadł w niechęć do zblirzania się do mnie - Wyszczerzyłam sie do Rin. Machnełam wampirzycy na powitanie

Wylądowałem koło wampirzycy, o blond włosach, kradnąc jej przy okazji 10 talarów, by zniknąć i pojawić się za Akumu mając seledynowy odcień oczu.
-Ostrożnie, bo sie poparzysz.
mruknąłem i popchnąłem ja delikatnie. Wątpiłem, by zrobiła sobie cokolwiek, no ale...
-Tak więc po co Ci mogą być moje włosy?
Przywitanie zostawi sie na później.

- Mówisz o kimś konkretnym?
Uśmiechnęła się figlarnie do upadłej domyślając się, o czym mówi. Pstryknęła palcem w sopelek lodu, który po chwili odpadł i z brzdękiem rozkruszył się na skale.

Spojrzał na kolejne przybyłe osoby. Nie był wcale tym zachwycony. Dobrze że był daleko bo nie miał ochoty na poznawanie kogoś jeszcze. Westchnął i położył się na plecach tak aby widzieć gwiazdy. Leżał wygonie z rękoma pod głową i pustym wzrokiem skupionym na ogólnym obrazie nieba.

- Dziękuję. Dobrze, skoro pytasz. - Powiedziałam do Sylpha, jakbym usłyszała zupełnie co innego, niż powiedział. Teraz płonełam cała, i to on poparzył sobie rączki, kiedy mnie popchnął. Mi ogień sprawiał jesdynie przyjemność. - By móc sie tobą pobawić, jeśli mnie zbytnio zdenerwujesz - Dopiero po chwili zgasłam i odpowiedziałam na jego pytanie, patrząc na niego kątem oka

Ziewnęła szeroko i wstała. Odeszła w swoją stronę, aby znowu się przespać, przeciągając się po drodze i chrupiąc kośćmi.

Powoli wstał i wyprostował się. Z pleców wyrosły czerwono-krwiste skrzydła, które po jednym trzepnięciu pozwoliły aniołowi wzbić się w powietrze. Po chwili zniknął wszystkim z oczu bez pożegnania.

z/t

Cicho wymruczała coś nie zrozumiałego i wstała. Rozłozyła skrzydła i odleciała, uprzedniej sie żegnając.

Zabrałem dłón i potrząsłem nią. Przysiadłem się obok. Z braku lepszego zajęcia.
-A jak na przykład masz zamiar się pobawić?
mruknąłem, chcąc się dowiedzieć więcej, oraz czy warto składać ofertę.

- Jak zechcę - Uśmiechnęłam się troche psychopatycznie. Musiałam sobie pomyśleć coś duzo zabawniejszego, niż to co powiem - Zrobić z tego eliksir i podać komuś, by popadł w obsesje na twoim punkcie. Zabawić sie w voodoo. Manipulować twoim ciałem... - Wzruszyłam lekko ramionami - To, co mi podpowie wyobraźnia

-To drugie mi się zbytnio nie podoba. To pierwsze zreszta też nie. A ile chciałabyś za takowy eliksir?
pytanie proste i konkretne.

- Poczekaj... - Zastanowiłam się chwilę - Ukradłeś mi 20t... plus drugie 20t za moją prace, to by było jakieś 40t... - Pomimo, że był złodziejem, nie wyglądał na specjalnie bogatego. Postanowiłam wiec nie dawać jakiejś zbyt wygórowanej ceny. Pozatym nie często zdarza się okazja dla mojej specjalizacji

- Jak się zdecydujesz, to pogadamy - Ziewnełam i zniknęłam

Również zniknąłem. Nie mając nic do roboty.

Przyleciał. Siadł pod jakimś drzewem i siedział, czekając.

Po chwili wylądowała obok niego. Ułożyła potargane włosy i poruszyła skrzydłami.
- Masz... jesteś pierwszy.
Usiadła na ulubionej półce skalnej.
- To będzie jakieś zwierzątko?- oczywiście musiała wrócić do tematu prezentu.

Uśmiechnąłem się jedynie w odpowiedzi. Niech sama pomyśli. Później te wnioski się najwyżej skoryguuje.

- Mów!
Uśmiechnęła się szeroko. I znowu otóż jego szyja stała się jej głównym celem. Wyciągnęła przed siebie dłonie i podeszła do niego.

Uśmiechnąłem się szerzej, wyciągając się delikatnie. Nie. Nie zabije mnie, więc nie mam co się martwić. Gorzej... jak zechce uszkodzić jego psychikę.

Prychnęła i usiadła na nim, żeby nie mógł się ruszyć. Lekko połozyła dłonie na jego szyi i przechyliła głowę.
- No powiedz...- spojrzała na niego słodkimi oczami.

Pokręciłem lekko głowa, co miało charakter przeczący. Wiedział, ze nie zabije. Raz, że zależy jej, a dwa, że nie dostanie prezentu jeśli zabije. Więc mogłem być spokojny.

>>pff xD <<

- Proszę... nienawidzę niespodzianek.
Dalej go trzymała za szyję i przyglądała mu się proszącym przesłodzonym wzrokiem.

-A co dostane jak powiem?
Objąłem ją swoimi rękoma w pasie, po czym przysunąłem do siebie.

- Buzi?
Przechyliła głowę szczerząc ząbki w szerszym uśmiechu. Opadła na jego kolana sadowiąc się na nich wygodnie.

-Buzi to sobei sam wezmę, jak będe chciał.
Po czym pocałowałem ją.
-O! Widzisz?
Na twarzy pojawił się duzy uśmiech.
-Więc kombinuj dalej. Ale tak. To jest żywe. Przynajmniej jeszcze jest. Ale nie jest to zwierzak. Chyba nie jest to zwierzak.