Wodospad "Taichuen"

Też się oparłam. Głowę położyłam mu na ramieniu. Cóż, zagramy w otwarte karty.
-Podobasz jej się i ma wątpliwości co z Vall'em.-wyjasniłam po prostu.
-Mam nadzieje, że jej o tym nie powiesz.-dodałam spokojnym tonem. Nie powie.

Nawet nie wiedział co powiedzieć. Siedział teraz cicho. Ale naszły go pewne pytania.
-Skąd o tym wiesz?

-Ja wiem wszystko.-pstryknełam go w nos. Zgrabnie uciełam ten temat. Już i tak chyba za dużo powiedziałam. Jakby Rin się dowiedziała byłaby zła. Więc się nie dowie. A on zrobi z tą wiedzą co chce. Nie moja sprawa.

Nie pytał juz o nic. No prawie...
-A jesteś tego pewna?
głos taki lekko zszokowany.

-Tego, że jej się podobasz? Tak.-kiwnełam głową.
-Tylko nie rób głupstw, bo osobiście zrobię Ci krzywdę.-uroczy uśmiech. Chciałam poklepać go po głowie, ale lenistwo mi nie pozwoliło, więc poklepałam po ramieniu.

-Jakich głupstw?
Spytałem cicho. Dobrze wie, ze królowie nie pozwolą sie z nią spotykać. Można by spróbować co najwyzej...

-Nie wiem. Ale nie rób głupstw. I nie zrób jej krzywdy.-głaskałam go lekko po ramieniu.
-Proszę, Sylphido...-dodałam błagalnym głosem.
-Spotkamy się na balu.-i zniknełam.

Pojawił się tuż za Sylphido, piaski błyskawicznie oplotły upadłego stwarzając solidny kokon (tak to porwanie, tak już tutaj można i tak Ty tutaj jesteś ^^) demon obszedł swoje nowe dzieło by móc spojrzeć upadłemu w twarz
-Trza było mnie nie okradać - Złowieszczy wyszczerz zagościł na jego twarzy, a złodziejaszek mógł poczuć jak jego ciało zostaje powoli miażdżone przez piaski

>>Kto zmienił o akurat teraz!? :( <<
-Witaj Sai.
Chwila namysłu...
-Taaa... A Reno przypadkiem nie odebrał twojej własności?

>Nie ja!<

-Własność odebrał, lecz Ty uszkodziłeś moją dumę, teraz ja uszkodzę ciebie - Piasek nagle zacisnął się w okolicach lewej ręki upadłego miażdżąc ją doszczętnie
-Dawno się nikim nie bawiłem więc mamy dwa wybory - Zbliżył się do Niego by patrzeć wprost na Jego ładną buźkę
-a) Ja, zawodowy, czystej krwi demon wyszedłem z wprawy lub b) Wyżyję się na Tobie tak bardzo że ledwo ujdziesz z życiem, jeżeli w ogóle to przeżyjesz

Skrzywił sie, kiedy ręka została zmiażdzona.
-Ta druga opcja jakoś niezbyt mi sie podoba. Z racji tego, że mogę nie przeżyć. No a dzisiaj bal. Zreszta muszę przeżyć, bo...
Ugryżł się w język. Mimo wszystko nie moze o tym gadać przy wszystkich.

-O, dziękuję. Właśnie dałeś mi pomysł na pierwszą zabawę z Tobą, mów albo cierp - Znikli obaj do lochów

>piąty post<

>Ano.<
Znikł.

Z racji błędu Saia został. Tak więc pofrunął z na teren królestwa. Zanim Sai naprawi swój błąd.
<z.t>

Przyszedł sobie nad wodospad i usiadł sobie obok niego ... Wiatr rozwiewał włosy a krople wody opadały gładko na mnie XD

Przyszła i siadła na jednym z kamieni..
Zdjęła kaptur i poprawiła potargane włosy...
Wyjęła swój notes i zaczęła szkicować..

Przyleciała po cichu i delikatnie wylądowała za Morią. Zerknęła przez jej ramię i zaczęła się wpatrywać w jej szkice.
- Cześć- przywitała się grzecznie z lekkim uśmiechem.

Odwróciła się do Rin przodem
- Hej co tam??
Powiedziała

- Tam? Nic ciekawego.
Usiadła koło upadłej po turecku, uprzedniej znajdując wygodny kamień pokryty miękkim mchem. Złożyła skrzydła i przypatrywała się dziewczynie. No cóż, trochę dawno się nie widziały.
- A co u ciebie słychać?

Trochę posmutniała
- No cóż powiedzmy że umieram, a Tyrael ostatnio się o tym dowiedział..
Jej ręka zatrzymała się..

- Umierasz?
Popatrzyła na nią z większym zainteresowaniem. Założyła nogę na nogę, a brodę podparła na łokciu.

Patrzyła na kartkę
- Można to tak określić.. Erin trochę za mocno mu to powiedziała.. Gdy nałożyłam 4 pieczęć na swoje ciało coś się zmieniło. Z początku dało to taki efekt jaki oczekiwałam, Erin została zapieczętowana ale w jednym z dni gdy przebywałam tu z Tyraelem coś się stało. Było pełno krwi i w ogóle nie panowałam nad ciałem.. Ona wróciła ale nie tak jak zawsze , obydwie byłyśmy zdziwione gdy okazało się że moje ciało przy przemianie dusz zaczęło się zmieniać. Skóra stała się blada, włosy czarne tylko oczy zostają w normie.. nie wiemy co to jest ale wygląda jak by nasze dusze zamieniały się miejscami..
Wyjaśnił ..

- To dziwne....
Zamyśliła się.
- Myślę, że powinnaś iść z tym do Ramzesa albo do Kory.

Westchnęła
- Rozmawiałam już raz o tym z Korą ale to nie takie proste, Erin jest częścią mnie i mojej rodziny od pokoleń. Jest jak by czymś w rodzaju przekleństwa i błogosławieństwa. Nie jestem pewna czy przeżyję to oddzielenie chyba że znajdziemy drugie ciało dla niej..

- To nie głupie rozwiązanie.
Odgarnęła włosy za ucho i wstała.
- Niestety musze cię opuścić, do zobaczenia.
Uśmiechnęła się lekko i zniknęła.