Bar na parterze

Sasuun cicho westchnął i odłożył cygaro.
-Jeśli ci tu źle, wystarczy powiedzieć. Powiedz tylko co chcesz, a zaraz karzę to przynieść-objął ją w pasie obiema rękoma, jak miał to w zwyczaju pozwalając jej oprzeć się na sobie.

Pokręciła głowę.
- Jest dobrze tak, jak jest teraz. Chcę na wszystko sama zapracować, niż żeby było mi to podawane na srebrnej tacy... Tylko, że... Obawiam się o tego znajomego. On jest nieprzewidywalny i najniebezpieczniejszy ze wszystkich istot tutaj żyjących.

-Kochanie, wiesz że będe cię bronił jak się da. Może i nie mam z nim realnych szans, ale napewno nie zostawię cię samej-powiedział przytulając ją nieco mocniej do siebie. Z miłą chęcią usiadłby na swoim fotelu, nie był przyzwyczajony do siedzenia na barowych stołkach. Jednak nie dał po sobie poznać że jest mu nie wygodnie. Oparł brodę na jej ramieniu ciągle ją przytulając.

Pogłaskała go po głowie.
- Powiedział, że jestem silna. Mi to wystarczy, bo kiedyś uważał inaczej. Nie zamierzam niepotrzebnie mieszać do tego innych, więc nie musisz mnie bronić, kotku. Po prostu dalej zajmujmy się naszym interesem- powiedziała rozsądnie.

-Jak sobie życzysz. Jednak zawsze jestem na twoje zawołanie-powiedział delikatnie masując jej uda i brzuch-Czy poza tym dzień minął ci bez większych problemów?-zapytał wkońcu z utęsknieniem patrząc na szklankę whiskey z dala od niego.

Skinęła głową i zaśmiała się.
- Raczej jest na odwrót. To ja jestem na każde twoje zawołanie.
Zeszła z jego kolan.
- Wygodniej będzie na fotelu... chcesz coś do picia?

Nagle dopadła go ulga. Nie dlatego że Rin była ciężka xD, cieszył się bo właśnie zachowała się tak jakby czytała mu w myślach.
-Dzięki, napiję się mojej whiskey-uśmiechnął się do niej i ruszył zabierając cygaro z lady. W drodze na swój fotel dopalił ledwo tlące się cygaro i kiedy już usiadł wyrzucił je do wielkiej kryształowej popielnicy, w której niedopałek miał wielu przyjaciół.

Znowu znalazła się za ladą, ale teraz po to, by podać mu to whiskey. Sprawnym ruchem nalała alkoholu do kwadratowej szklanki i podała mu siadając jak zwykle na oparciu fotela. To było tak jakby jej miejsce.

Napił się kilka łyków whiskey ze smakiem i rozsiadł się wygodnie
-Jesteś naprawdę kochana-powiedział do niej z uśmiechem przymykając nieco oczy. Chciał objąć ją w pasie, ale bał się że poczuje się jak jego maskotka. Napił się jeszcze kilka łyków i przekręcił głowę tak by patrzec na Rin.

- Wiem.
Zaśmiała się i potargała mu włosy. Znudzona rutyną postanowiła zrobić coś innego. Uniosła nogi i ułozyła na drugim bocznym oparciu przekładając je nad ciałem Sasuuna.

Zaskoczony jej reakcją lekko wcisnął się w fotel z delikatnym uśmiechem.
-Łaał-powiedział zadowolony patrząc na jej smukłe nogi. Z pewnością podobał mu się ten widok. Zresztą całe ciało Rin uważał za naprawdę piękne, jak i samą Rin za atrakcyjną. Delikatnie przejechał dłonią po jednej z jej nóg gładząc wkońcu jej kolano.

- Może być- powiedziała rozbawiona na to jego "łaaał"- tylko miałam dzisiaj chyba ostatnią szans by się pozbyć tych blizn...

-Nie wiem czy to cie jakoś pocieszy...ale z nimi jesteś piękniejsza-uśmiechnął się do niej masując lekko jej udo. Uwielbiał dotykać jej ciała, które pomimo tych blizn było naprawdę gładkie. Sięgnął po szklankę whiskey i wziął kilka dużych łyków.

Pokręciła głową.
- Kiedyś było lepiej- uśmiechnęła się- dużo lepiej.
Oparła głowę na jego ramieniu i zamruczała leniwie.

-I tak jesteś piękna-powiedział starając się pójść na kompromis, bo wiedział, że i tak nie przyjęłaby komplementu tak łatwo. Odłożył szklankę i objął ją w pasie jedną ręką, drugą zaś ciągle trzymał na jej nogach.

Przewróciła oczyma.
- Niech ci będzie...
Westchnęła ciężko i zamknęła oczy.

Przechylił głowę tak że opierała się na takim oparciu na głowę xD.
-Zmęczona?-zapytał wędrując ręką nieco dalej ponad kolano.

Skinęła głową. Jak już o to pytał... poczuła zmęczenie. Właściwie zcinało ją z nóg ale nie zdawała sobie z tego sprawy. W końcu siedziała...

-Wiesz, zawsze możesz iść spać. Czy to u siebie, czy u mnie albo nawet tu-uśmiechnął się do niej chociaż nie chciał żeby poszła. Ostatnio ciągle bywał sam i miał nadzieję chociaż przez chwilę poczuć czyjąś bliskość. Zadecydował jednak że ważniejsze będzie aby Rin poszła spać, jeśli tego chce.

- Możemy do ciebie... tam mnie jeszcze nie było. Zanieś mnie.
Wyszczerzyła się szeroko pokazując rządki równych ząbków.

-Wiesz jak sobie dogodzić, co?-zaśmiał się i dopił whiskey-Troche wchodzenia po schodach będzie ale co tam. Dla ciebie dam rade-dodał z uśmiechem i podniósł się z nią z fotela.-Jesteś pewna, że chcesz tam iść?-zapytał robiąc kilka kroków do przodu.

- Taaak!
Zamajtała niecierpliwie nogami.
- Prowadź.

Ruszył w kierunku schodów i wkońcu zniknął z Rin gdzieśtam na zakręcie.

2x zt