O mało nie rozjechał się żałośnie na ziemię pod wpływem napierających czyiś myśli. Lecz gdy poukładał je wszystkie w całość, niczym zamarzł. Nie wiedział co zrobić... Znaleźli się między Scyllą i Charybdą. Co tu począć. Jak nie odejdą zostaną rozszarpani. Jak odejdą, inni zostaną rozszarpani. Nie do gustu mu przypadły obie te możliwości, a tym bardziej nie miał zamiaru swoją skórą dzielić się z kimkolwiek. Jednak jakieś wyjście być powinno. Póki co zmienił się z powrotem w postać humanoidalną. Chwycił amulet władzy nad emocjami i uczuciami i nad śniegiem łącząc je. Oby to coś dało, chociaż na chwilę. Trudno określić ile wilków mogło być. Dwa amulety, złączone siłą dzieciaka. Śnieżyca, czy jakieś emocje. W śnieżycy łatwo uciec, jednak wilki węchem ich wytropią kiedyś. Równie dobrze można spróbować aby poczuły się chociaż by syte lub senne. Tylko taka opcja była by makabrycznie wyczerpująca. Jeszcze będą musieli go targać nieprzytomnego. Ale... Coś, jakoś trzeba zrobić. Zamknął oczy skupiając się jak tylko potrafił. Przez całe jego ciało przewinęła się energia amuletów. Śnieg zaczął prószyć dla rozproszenia. No i prawdziwy cel. Spróbował rozsiać po najbliższym obszarze kilometra każdemu, oprócz członkom misji, poczucie senności. Nie wiadomo czy wogóle się uda. Wzmocnił jeszcze amulety własną siłą życiową, duchową, jak tylko się dało aby na chwilę chociaż mieli szansę ucieczki, a następnie dalszych poszukiwań. Postawiony przed sobą cel, musiał zostać zdobyty, tym razem, to był cel misji.