Kraina Kayami
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kraina Kayami

Przyłącz się do naszego fantastycznego świata...
 
IndeksSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 Meredith.

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Meredith
Strażnik
Strażnik
Meredith


Liczba postów : 22
Age : 33
Registration date : 12/08/2010
Zwierzęta : 100/100

Karta postaci
Srebrniki: 10

Meredith. Empty
PisanieTemat: Meredith.   Meredith. EmptyCzw Sie 12, 2010 8:50 pm

    Imię: Meredith. - Od czasu do czasu nazywana Beatą. Beatrice Bellatrix Beatrycze.
    Nazwisko: Urtica Dioica L - co oznacza tyle co Pokrzywa.
    Wiek: Dokładnie gdy stuknęła jej cztery setka przestała liczyć, przyjmuje, że ma zaszczytne czterysta czterdzieści cztery lata. A z wyglądu przypomina dwudziestoczteroletnią dziewczynę.
    Rasa: Demon.
    Proponowana ranga: Łucznik.
    Królestwo: Królestwo piekielnych.
    Znaki szczególne:
    - Leworęczna.
    - Tak jak kot chadza własnymi drogami.
    - Na jej plecach pnie się czarny tatuaż wzorowany na chińskich smokach.
    - Jeżeli nie ma żadnej ciekawej rozrywki to najchętniej wyleguje się przez większość dnia w zacisznych miejscach.
    - Chętnie chwyta się różnorodnych używek, których sobie nie szczędzi. Dlatego zawsze czuć od niej delikatną woń po wiśniowych papierosach.

    Charakter: Całkiem niewrażliwa na wszystko to co dzieje się wokół niej. Jedyną rzeczą jaka ją obchodzi jest ona sama. Zadowalanie swojego narcystycznego ego stało się jej celem życiowym. Skrajna egoistka, szczególnie lubująca się w dopieszczeniu samej siebie. Istna intrygantka i kokietka z wymyślnymi żądaniami. To czy ktoś przez nią płacze, cierpi czy jest mu źle specjalnie jej nie przeszkadza wszakże niczym kameleon dostosowuje się do danej sytuacji. Zależnie od zdarzenia wybiera jedną z wielobarwnej gamy masek by przybrać ją i umiejętnie oszukać otoczenie swym zachowaniem. Bez problemu manipuluje otaczającymi ją istotami, chętnie je mami i okłamuje. Większość rzeczy jest jej obojętne, nie przywiązuje się ani do ludzi, ani do uczuć. Odważna i strasznie uparta, nic nie jest w stanie jej powstrzymać przed osiągnięciem tego czego chce, nigdy nie rezygnuje. Opanowana, olewczo podchodzi do większości sprawa, jednak gdy komuś już uda się ją wyprowadzić z równowagi bądź zdenerwować lepiej omijać ją szerokim łukiem. Z rzadka staje się wybitnie złośliwym zwierzęciem, które lubuje się w znęcaniu się nad innymi. Sporadycznie okrutna, acz i z tym potrafi sie całkiem nieźle utożsamiać. Prędzej zniknie w cieniu drzew wylegując się na ziemi niż wplącze się w kłopotliwe dokuczanie słabszym.

    Historia:

    PiekłoSiódmy krąg, bar tuż przy kraterze, około godziny policyjnej.

    Miejsce jedno z paskudniejszych. Klitka sklecona ze znalezionych odpadów nazywana była barem. A słynął on z tego, że barman obsługujący posiadał wszelkie zakazane substancje. Poczynając od tych płynnych, wysoko procentowych, a przechodząc przez sypkie i kończąc na różnego rodzaju środkach wybuchowych. Wszystko czego demonia dusza zapragnie. Nic dziwnego, że w owym barze pyski moczyły najokropniejsze z demonów, większość wyrzutków demoniego społeczeństwa te ścigane i tamte które dopiero zaczną być ścigane. Bo bar uznawany był za chodzącą bombę zegarową. Gdyby niedawno założona milicja dostała cynk o składowisku barmana już dawno smażyłby się na ostatnim kręgu w ogniu piekielnym.
    Stare, blaszane drzwi zaskrzypiały nieprzyjemnie gdy bar wypluł jednego z obdartych demonów. Tamten poprawił czuprynę, przylizał ją jednym palcem i zataczając się ruszył przed siebie.
    - Gdzie ona jest ?
    Niemal z ziemi wyrósł tuż przed nim elegancko ubrany jegomość trzymający w prawej dłoni teczkę z jaszczurzej skóry. Lśniące czarne buty, nienaganny granitu starannie uprasowany i odbijająca, wręcz odblaskowa biała koszula wystająca spomiędzy rozchylonych połów czarnego prochowca.
    - Ona ?
    Zmrużył nieznacznie swoje zielone ślepia zastanawiając się gdzie ta „ona” mogła tym razem poleźć. Często szlajała się po okolicach i nie raz widywało się ją w owym barze, a jednak tym razem pojęcia nie miał gdzie mogła się podziewać.
    - Nie wiem gdzie ta łajza tym razem się zaszyła. Meredith szmato, wyłaź!
    Jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki góra śmieci wspierających się o kolebiące się blaszane ściany baru powoli zaczęła się podnosić. Elegant spojrzał znacząco na paskudnie śmierdzącego znajomego po czym ponownie skierował wzrok na śmieci. Góra zaczęła się z czasem przemieszczać w ich kierunku aby stanąć na wyciągnięcie ręki i niczym mokry pies otrzepać się. Pozbywając się większości odpadków wyłonił się czarny łeb szukanej. Poprawiła jeszcze wczorajsze, nieco pomięte ubrania i uniosła czerwone tęczówki na dwójkę gapiów. Widok doprawdy ciekawy, aczkolwiek nie każdy sypia pośród wysypiska śmieci.
    - Co się tak drzesz... Słuch mam jeszcze dobry.
    Zgrabnie wyrzuciła ręce w górę by przeciągnąć się leniwie prezentując zalety swej kobiecej sylwetki. Ten obdarty pokiwał głową i czym prędzej czmychnął w bok by zniknął w jednym z kanałów. Gromiący wzrok eleganta podziała tylko na niego bo właśnie niechlujnie ziewająca dziewczyna nie specjalnie przejmowała się jego obecnością.
    - Czego ?
    - Sam najwyższy Cię wzywa.
    - Pieprze go.
    - Meredith, choć raz zachowuj się. Jest sprawa i lepiej byś się zjawiła.
    Elegant oburzył się zachowaniem znajomej. Wręczył jej jeszcze świstek i nisko się kłaniając znikł. Rzuciła okiem na papier, który długo z nią nie przetrwał. Zgnieciony wylądował na rozsypanych śmieciach między którymi niedawno ucięła sobie drzemkę.

    PiekłoDrugi krąg, willa na obrzeżach, około poranka.

    Czy wiecie jak trudno wykraść się z łoża swego kochanka ? Jeżeli nie, to wasza strata. Meredith była w tym znawczynią, chętnie łykała odrobinę adrenaliny, która z wolna wydzielała się gdy sama wyjmowała swoje ciało spod mężczyzny tudzież kobiety niczym dzieciaki wybierające bierki. Wszakże zabawa to przednia gdy z pośpiechem zakładasz niechlujnie ubrania by czym prędzej czmychnąć w ciemny kąt i zniknąć z łoża swego partnera. Spędzała z nimi noc by nad ranem uciec by następnej nocy pojawić się w łóżku i uważać, że wciąż była w tym samym miejscu.
    Tego wieczora spędziła upojną noc z Panem Elegantem. I choć nikt nie spodziewałby się tego był on zadziwiająco dobrym kochankiem. Któż powiedział, że bogaty skurczybyk nie może być dobry w łóżku, a że nadmuchane ego ma, a że stroszy się jak paw to inna sprawa. Podejrzewała, że brunet po kryjomu z chęcią nabyłby żonę, którą skrupulatnie tresować by musiał by móc w przyszłości nią kierować. Zapewne szukał posłusznej kobiety, która za każdym razem z domowym ciastem w dłoni mówiła słodkie „tak, kochanie”. I za każdym razem gdy o tym myślała parskała histerycznym śmiechem. Bo jakby to wyglądało ? Ten poważny, wysoki brunet, który tylko czeka, aż jakaś wpadnie w jego sidła by zostać kurą domową. Abstrahując od tego Meredith nigdy dobrą żoną by nie była, a i usidlić nikomu się nie da. Właśnie z tak prostej przyczyny próbowała i tej nocy zwiać.
    Z początku przyglądała się niewinnej, śpiącej twarzy eleganta by stwierdzić, że gdy śpi wygląda niczym uroczy, mały chłopiec. Ani razu nie widziała by się uśmiechał, szczerze czy nie to było bez znaczenia. Zawsze towarzyszył mu typowo urzędniczy poważny wygląd. Pieprzony sztywniak.
    Jedna z rąk już była na wolności, tak jak i druga, teraz tylko próbowała wyślizgnąć się z jego objęć niczym wąż by w żadnym wypadku nie obudzić właściciela domu. Kiedy jej się to udało założyła pospiesznie ubrania, jej wychodziło to całkiem sprawnie bo jak robi się to codziennie to nic dziwnego, że człowiek nabiera wprawy. Nie zwlekając wyskoczyła przez okno.
    - Jak zwykle uciekła. Następnym razem kupię kajdanki.
    Zaczesał niesforne kosmyki czarnych włosów do tyłu by jego perfekcyjna, ulizana fryzura w żadnym wypadku się nie zepsuła. Nie było możliwości by po obudzeniu zasnął dlatego zakładając szorty usiadł do papierów, które powinien wypełnić. Pracoholik.
    Następnej nocy Meredith była już z powrotem, leżąc wygodnie w kolorowych pościelach jakie kiedyś przywiózł sobie elegant.
    - Czekałem na Ciebie.
    - Ale o czym ty mówisz ? Cały czas tutaj byłam.
    Na usta dziewczęcia wpełzł lubieżny uśmiech. Wygięła się zachęcająco na pościeli czekając, aż jej prywatny Pan elegant – wszakże tylko ona go tak nazywała – dołączy do niej w łóżku.

    PiekłoKrąg pierwszy, lustrzana komnata, około godziny trzeciej rano.

    Kamienna podłoga stała się bardzo wygodnym siedziskiem. Siedząca po turecku postać wpatrywała się w lustra, które ją otaczały. Niektóre były owalne, inne kwadratowe, a te na samym końcu tuż przy drzwiach całkiem skomplikowane, niemal postrzępione. Każde z nich miało inną funkcję i służyło do czego innego. Nie każde było z tej samej substancji i pochodziło z różnych rejonów tego świata. Gdyby przyjrzeć się ich diamentowej płaszczyźnie lśniły delikatnie w sztucznym, słabym świetle, które nie wiadomo skąd pochodziło. Siedząca postać rozprostowała nogi wyciągając je w przód. Nie sięgnęła ściany, nie zahaczyła o żadną z tafli szkieł. Powtórzyła tą samą czynność z drugą połową swego ciała by wygodnie położyć się na marmurze. Jego śliska, gładka tekstura była bardzo przyjemna, szczególnie gdy przez większość czasu przebywa się w gorących temperaturach.
    - Wygodnie Ci ?
    - Hmm... w miarę.
    Przewróciła się na bok i spojrzała do tyłu na stojącą, w tym przypadku do góry nogami, postać. Leniwym wzrokiem ogarnęła najwyższego i znów spojrzała na jedno z luster by wodzić tęczówkami po jego krawędziach dla zabawy.
    - Leantiel przekazał Ci wieści ? Dziś wyruszasz.
    - Muszę ? Nie chce mi się nigdzie ruszać.
    Zamarudziła jak małe dziecko, które winno umyć zalegające naczynia. Demon uśmiechnął się z rozbawienia. Przeskoczył przez jej ciało jednym susem znajdując się przy lustrze w kształcie fali morskiej.
    - To twój transport, tylko nie psoć za bardzo, wszakże reprezentujesz naszą rasę w innym świecie, bądź grzeczną dziewczynką.
    Gdy tylko podniosła się jego wielka łapa opadła na jej głowę by potargać ciemne włosy. Usta wykrzywił grymas niezadowolenia, ale posłusznie skinęła głową i marudząc przy tym niesamowicie przekroczyła bramy piekieł. Najwyższy pokręcił za nią głową.
    - Co z tej dziewczyny wyrośnie....

    Tak jakby tost.


Ostatnio zmieniony przez Meredith dnia Czw Sie 12, 2010 9:37 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Elys

Elys


Liczba postów : 1934
Age : 32
Registration date : 10/06/2008

Karta postaci
Srebrniki:

Meredith. Empty
PisanieTemat: Re: Meredith.   Meredith. EmptyCzw Sie 12, 2010 9:16 pm

Karta zaakceptowana. Życzę miłej gry.
Bonus: 50 punktów doświadczenia
Powrót do góry Go down
https://rasyfantasy.forumpolish.com
 
Meredith.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kraina Kayami :: ABC :: Zapisy :: Stare karty postaci-
Skocz do: