Bar 'Alibii'

Barwa jego oczu przybrała kolor czerwieni, tak jak gdyby ktoś spuścił krople krwi na jego oczy a ta rozlała się po tęczówce i została tam na zawsze.
-Sprecyzuj - Wyraz jego twarzy wciąż był ten sam, a wykałaczka wciąż się wierciła

Podparła się jedną ręką o brzeg kanapy i bardziej zmniejszyła dystans między ich ciałami.
- Jestem prostytutką- wymruczała zwyczajnie- ale dawno nie widziałam takiej intrygującej osoby jak ty- dodała szczerze.

-Prostytutką? - Sięgnął swym krwistym wzrokiem głęboko, gdzieś w Jej oczy. Wykałaczka stanęła...
-Więc powinienem Cię wykorzystać do tego stopnia że role się odwrócą i to Ty mi zapłacisz - Charakterystyczny wyszczerz zagościł na jego twarzy a jego spojrzenie stało się dzikie jak zwykle

Również szeroko się uśmiechnęła. Chociaż pewnie nie z tego samego powodu co on. Dziewczyna trochę inaczej rozumowała.
- Pewny siebie- zaśmiała się i spojrzała mu w te czerwone oczy- wybacz, ale nie zapłacę, nawet jeśli byś był najbardziej doświadczonym kochankiem na tym świecie. Tutaj to mi się płaci za usługi, albo chociaż za samo wykorzystywanie ciała.

Wykałaczka znów zaczęła zataczać dziwne kręgi, jego oczy się zamknęły a usta powróciły do neutralnej pozycji
-Mhm - Mruknął tylko wsuwając ręce pod głowę

Westchnęła cicho. Ciężko się z nim rozmawiało, jednak rezygnować tak łatwo nie będzie. Obsunęła rękę, na której się podtrzymywała i powoli opadła na Sai'a. Jednak nie wgniatała go w kanapię, bo dużo nie ważyła.

Otworzył jedno oko... Bliskość ciała tak zgrabnej kobiety, w dodatku z taką profesją która już świadczyła o Jej doświadczeniu, ach... To nie to.
Ponownie je zamknął nie będąc zainteresowanym tanimi sztuczkami

- No cóż... trudno- ucięła krótko podsumowywując w głowie całą sytuację.
Wstała odgarniając włosy na plecy i sięgnęła z powrotem po swój kieliszek. Podeszła z nim do lady, postawiła go na blacie i zaplaciła za trunek.

-To też nie zadziała - Wyszczerzył się wciąż mając zamknięte oczy. Nie chciała zarobić? Trudno, przecież nie będzie leciał z każdą jedną która go chce.

- Niby co?- spytala się zdziwiona odwracając się do niego- zamierzałam wyjść. Chyba nie myślisz, że będę się uganiała za kimś, kto ma wszystko gdzieś- zaśmiała się.

-Więc znajdę dzisiaj inną - Westchnął i podniósł się do pozycji siedzącej, chwycił swój płaszcz i wypluł wykałaczkę

- To może być trudne, ale życzę powodzenia- uśmiechnęła się słodko.
Po chwili już jej nie było.

Spędził całą noc w barze rozmyślając sobie, nic wielkiego.

Przechadzał się główną ulicą jeszcze długo zanim zdecydował się gdzieś wstąpić. Masa kramów, sklepów i sklepików, przekrzykujący się właściciele, sprzedawcy i klienci. Straszny harmider z czasem zaczął działaś wampirowi na nerwach i gdyby nie to, że jego profesja polegała na kamuflażu już dawno by ich powybijał jak zwykłe kundle.
Taak, mężczyzna z pewnością nienawidził głośnych i zatłoczonych miejsc. Zatem co tu robił.?
Trzeba się obeznać w terenie, ale jakim kosztem.. tshh.
Co za cholernie upierdliwe istoty.. - powiedział sobie w myślach kiedy to zaczął przepychać się przez tłum, aby wreszcie wejść do jakiegoś baru.
Otworzył drzwi z hukiem i wpadł do karczmy. Z jego wiecznie obojętnego wyrazu nie dało się wyczytać zdziwienia. Na ulicach taki ruch, a tu.. pusto.? W duchu satysfakcja i zadowolenie wampira nie miały granic.

Otworzył oczy i podniósł wzrok by zauważyć któż to tym razem zaglądnął do 'jego' kwatery. Ku jego niesamowicie wielkiemu zdziwieniu które tak perfekcyjnie zamaskował była to znajoma twarz.
Nie chciało mu się odzywać lecz jego usta wygięły się lekko w ten charakterystyczny, łobuzerski uśmieszek który dopełnił Saiowy demoni wizerunek.

>Ach Alusiu odwiedziłeś mnie <333<

W drodze do baru rozglądał się kątem oka po miejscu. Stoły, stołki, bar.. nie umknęło mu nawet tylne wyjście, no i.. cichy klient. Z jego wyrazu nie dało się jednoznacznie odczytać, czy wampir jest zirytowany obecną tu istotą, czy znudzony. Zajął pierwsze lepsze miejsce przy barze, po czym sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów.



(Ehkm, sądziłem, że na ciebie nie wpadnę :P)

Pojawił się przy jednym ze stolików z lizakiem w buzi, czytając książkę.

Zapalił papierosa i zaczął wodzić wzrokiem po dostępnych trunkach. Niebywałe, bar z dostępem do wysokiej klasy alkoholi, a tu takie pustki. Cóż.. lepiej dla niego. Położył dużą kopertę na ladzie, po czym zamówił swoje ulubione wino.

Zachichotał na czytany aktualnie fragment książki i wyrzucił patyczek po lizaku gdzieś za siebie.
- Ech... - zniknął.

Ledwo się pojawił, to już zniknął. Nawet nie zdążył rzec słów powitania byłemu władcy. Przebiegł leniwie palcami to nóżce kieliszka i przytknął go do ust, delektując się nim. No cóż.. do najlepszych nie należał, ale dał się wypić.

Zabierając ze sobą kopertę wyszedł z baru na zatłoczoną ulice, pozostawiając po sobie niedopite wino.

Uch ależ się zasiedział, to już parę dni. I tak nie ma nici do roboty, chociaż przydałoby się coś zarobić...
-Ech - Westchnął rozwalając się na kanapie

Kręciła się po mieście, aż w końcu trafiła tutaj, rozejrzała się niepewnie, po nieznanym miejscu.

Podniósł szybko rękę do góry i pstryknął palcami chcąc zwrócić na siebie uwagę nowo przybyłej
-Yo... Ru - Wyszczerzył się patrząc na swe boskie dzieło

>wybacz miałem zw<

(nic się nie stało)

Spojrzałam w stronę, z której dochodził głos. Ujrzałam tam swojego właściciela...powoli podeszłam w jego stronę.
- Można usiąść?